Gdy nachodzą
mnie złe myśli staram się je odpychać i zająć się tym, co pozytywne- zło dobrem
zwyciężaj to moje motto. To, co mówię do
męża ma wpływ nie tylko na niego, ale
również i na mnie.
Staram się
nasze nieporozumienia powierzać Bogu, wcześniej próbowałam innej metody, na
siłę chciałam zawsze wszystko wyjaśniać, argumentować, ale kończyło się to
kłótnią i sytuacja zamiast się polepszyć pogarszała się.
W trudnych
sytuacjach zawierzenie to dla mnie słowo
klucz.
Właśnie wtedy
potrzeba cierpliwości, przestrzeni, czasu na przemyślenie. Postanowiłam dawać
mężowi czas, ale okazało się, że ten czas mi bardziej jest potrzebny, aby się
zdystansować i spojrzeć na konflikt z innej strony.
Ja też nie
jestem idealna, mam słabości nad którymi muszę pracować. Dużo zależy od mojego
nastawienia. Nastawienie do męża może
zmienić wszystko i nad tym chcę pracować.
Karmić się
dobrym słowem, uczynkami, budować świat na bazie najważniejszego przykazania,
bo to z miłości będziemy rozliczani. Mamy narzędzia, jak to robić: rachunek
sumienia, częsta spowiedź, kontakt ze Słowem Bożym, rozeznawanie swojego
powołania. Kto chce iść za Mną musi
wziąć krzyż na swoje ramiona, również o tym należy pamiętać.
Jezus
oczekuje od nas miłości, ale On pierwszy tę miłość okazał, otwierając nam drogę
do zbawienia.
Dążyć do
prawdy, nie skupiać się na sobie i swoich wyobrażeniach i projekcjach. Nie chcę
zakładać, że mąż ma złe intencje, ale staram się mówić mężowi, jak odbieram
dane zachowanie.
Czasem trzeba
mieć odwagę, aby nie narzekać na męża. U nas w pracy wszystkie żony narzekają
na sowich mężów, gdy ja tego nie robiłam, nie podobało się to moim koleżankom.
Staram się
skupić na tym, co dobre, na mocnych stronach mojego męża, za tym idzie inne
myślenie. Gdy ciągle mówimy i myślimy coś złego to tak naprawdę krzywdzimy
siebie.
Uderzyły mnie
słowa piosenki Arki Noego: każda nawrócona jest zadowolona, każda święta chodzi
uśmiechnięta - czy to nie jest dokładna wskazówka dla nas? Jak wspomina autorka
książki, jeżeli będziemy karmić się złymi myślami, one też zawładną naszym
sercem (garbate in, garbate out - jak w komputerze wkładasz śmieci, wyjdą śmieci). Nie chcę, aby mój mąż myślał o sobie, jako o
jakimś nieudaczniku, a moje narzekanie właśnie do tego może doprowadzić.
Na co dzień
nie myślę o tym, że mój mąż potrzebuje akceptacji, zadanie z bransoletką
przypomniało mi o tym. Uświadomiłam sobie również, że w sposób oczywisty
oczekuję akceptacji od męża, a samą nie zawsze mnie na to stać.
To byłby
prawdziwy sukces, aby chociaż raz nie przełożyć bransoletki w ciągu dnia.
Panie Ty
wiesz, jakie są moje słabości, ożywiaj Ducha cierpliwości, pokaż mi moje
priorytety i spraw, bym umiała wg nich żyć.
Jezu cichy i
serca pokornego uczyń serca nasze według serca swego.
Osobiście trudno mi nie szemrać czy zrezygnować z narzekania, zwłaszcza, że jestem osobą, która zwykle mówi to co myśli i nie bardzo potrafię trzymać w sobie spraw bolesnych czy denerwujących. Może jako żony macie lepszą motywację, bo mi jej czasem brakuje do chłopaka, który nie wiem jeszcze czy będzie moim mężem. Zwłaszcza, że wydaje mi się, że im jestem "milsza" tym gorzej dla mnie;) Ma do mnie wielką cierpliwość, ale chciałabym coś zmienić...Tylko jak zebrać siły na dłużej? Wszystkiego dobrego w Nowym Roku:)
OdpowiedzUsuńJak nie szemrać i nie narzekać?
UsuńPo pierwsze: uwierz, że narzekanie i szemranie niszczy Ciebie i innych.
Po drugie: ćwicz się w pozytywnym myśleniu np. przez dokańczanie zdania TO DOBRZE, BO... w chwili, gdy coś Cię rozdrażnia i nakłania do narzekania, spróbuj zobaczyć od innej strony zdarzenie, zachowanie, sytuację.
Po trzecie: otaczaj się ludźmi, którzy nie narzekają i przestań to robić.
Jeżeli chodzi o motywację to zastanów się, co daje ci narzekanie i szemranie, a jakie korzyści może przynieść powstrzymywanie się od tego.
Otwartość w dzieleniu się swoimi myślami i uczuciami jest ważna szczególnie w bliskich relacjach, a mówienie o sprawach bolesnych i denerwujących, chociaż jest niełatwe i niemile widziane, bywa bardzo oczyszczające i pogłębiające zażyłość.
Nie można zgadzać się na bylejakość partnera, ale też nie da się go zmienić. To działa w obydwie strony. Można zmienić tylko siebie. A zmieniając siebie pośrednio wpływać na drugą osobę. Taka postawa daje pokój serca tobie i pole do wzrostu drugiej osobie:)
Dziękuję, skorzystam z rad.
OdpowiedzUsuńPowodzenia
OdpowiedzUsuń