Jaka największa zmiana dokonała
się we mnie ?
Gdy przystąpiłam do grupy byłam
pewna, że moje małżeństwo się kończy, ale postanowiłam
spróbować. Gdy skoncentrowałam się na zmienianiu siebie i
zaczęłam akceptować męża takim, jakim jest, nasza relacja zaczęła
się poprawiać. Nie jest to jednak łatwe. Widomym znakiem, że
nasze małżeństwo jest w lepszej kondycje jest fakt, że
otworzyliśmy się na nowe życie, oczekujemy 3 dziecka.
***
Problemy odbierałam zawsze jako
brak Bożego błogosławieństwa, że Pan Bóg jest na nas zły. Dziś
wiem, że problemy są po to, by je rozwiązywać. Gdy zacznę
zmieniać siebie zaczną się i zmiany w mojej relacji z mężem.
Udział w grupie motywuje mnie do tego, by się rozwijać, pracować
nad sobą. Zawsze marudziłam, że to ja nie jestem zbyt szczęśliwa
z mężem, teraz po tych spotkaniach pytam siebie, czy mąż jest
szczęśliwy ze mną? Nad tym się wcześniej nie zastanawiałam.
***
Odkryłam, że cały czas próbowałam
naciskać męża w różnych sprawach. Stawałam się żoną
zrzędliwą. W mojej postawie było dużo egoizmu. Wszystkie
starania męża odbierałam jako oczywiste.. Teraz uczę się, aby
oddawać wszystko Panu Bogu. Doszło do mojej świadomości, jak
ważna jest modlitwa za męża: codzienna, systematyczna, powierzanie
jego spraw osobistych i zawodowych Bogu. Staram się nie kontynuować
szemrania, a mężowi za wszystko dziękować. Często też modlę
się psalmami, tak wiele pięknych wersetów tam o przebaczeniu.
***
Wcześniej uciekałam od konfliktów,
problemy zamiatałam pod dywan. Za nami bardzo trudny czas, ale
przeżywaliśmy go razem- to jedna z zasadniczych zmian. Wcześniej,
gdy coś się działo rozmawiałam z koleżankami, a teraz to mąż
jest tym pierwszym przyjacielem, który wysłucha i przytuli.
Otworzyliśmy się też na rozmowę o sprawach intymnych, wcześniej,
gdy mąż próbował takie rozmowy inicjować, ja je ucinałam.
Jesteśmy też gotowi na kolejne dziecko.
Z książką pracowało mi się
trudno, regularne studium biblijne było dla mnie męką. Co nie
znaczy, że nie skorzystałam z treści zawartych w książce.
***
Najważniejsza zmiana ? Nabrałam większego szacunku do męża, choć
powinno to być czymś oczywistym, niestety nie było. Teraz szanuję
zdanie męża, jego postawę, nawet jeśli jest inna niż moja,
okazuję mężowi szacunek w różnych sytuacjach. Nie skreślam z
góry tego, co mówi, nie wychodzę z założenia, że wszystko wiem
najlepiej. Nabrałem odwagi w rozmowach o seksie, udział w grupie
mobilizował mnie do pracy nad sobą, bo wiedziałam, że przed wami
muszę zdać relację, grupa pozwoliła mi nabrać choć trochę
dystansu do dziecka (dzięki grupie nie oddałam się jedynie
macierzyństwu, wszak są i inne dziedziny życia). Nabrałam pokory
w stosunku do siebie, zrozumiałam, że ja też mam wady. Staram się
doceniać męża, nie czepiać się o byle głupoty, szczególnie
teraz, gdy ma problemy w pracy.
Moja przemiana zaczęła się już w momencie warsztatów u Ilony.
Powoli zaczęłam rozumieć, jaki plan ma dla mnie Pan Bóg jako
żony. Jeżeli ktoś wobec nas jest miły, serdeczny, cierpliwy, ma
dobre słowo to trudno wobec takiej osoby być agresywnym. Tak więc
moja postawał pełna miłości może przemieniać męża. Doszłam
do wniosku, ze często nie komunikuję swoich potrzeb, narasta we
mnie rozgoryczenia i wtedy wybucham, zamiast spokojnie i cierpliwie
mówić, co jest dla mnie ważne w naszej relacji, ale nie obrażać
się natychmiast, jak mąż nie chce spełnić moich oczekiwań. Tak
naprawdę trudno odmawiać innej osobie, jeżeli powtarza ona ufne
prośby, dotyczy to męża, ale i Pana Boga.
Małżeństwo jest sakramentem błogosławionym przez Boga, jest
przyrównywane do relacji Chrystusa do swojej oblubienicy Kościoła,
małżonkowie sakramentalni mają więc wielką pomoc, nie wolno o
tym zapominać.
Jak się zmieniła moja relacja z Bogiem ?
Szczególnie zapadły mi słowa: bądźcie wdzięczni. Teraz jestem
wdzięczna Panu Bogu i mężowi. Z jednej strony wiem, że wiara nie
opiera się na uczuciach, ale gdy było mi ciężko, Pan pocieszył
mnie w swoim Słowie, szczególnie wtedy, gdy czułam się opuszczona
przez ojca i przez przyjaciół. Gdy przeżywamy trudności nie
dobrze jest uciekać od Pana Boga, właśnie wtedy możemy doznać
Jego obecności. Postanowiłam odprawić nabożeństwo 9 piątków
miesiąca, cały czas dojrzewałam do tej decyzji.
***
Zamiast truć mężowi, zaczęłam truć Bogu
***
Zrozumiałam, co to jest lojalność wobec męża i przestałam
skarżyć się koleżankom, ale powierzać nasze trudności Bogu.
Doświadczyła pokoju w sercu, a z czasem Pan zaczął przemieniać
zachowania mojego męża. Pan Bóg działa w naszym życiu, jak mało
spraw Mu powierzamy, pycha podpowiadała mi, że jestem
samowystarczalna, wszystko chciałam ogarnąć moim rozumem, teraz
widzę, że bez Pana Boga nie jestem wstanie zrobić nic.
***
Tak naprawdę zaufać Bogu- to wielka próba naszej wiary. Gdy
wszystko po ludzku się wali szukamy rozwiązań, zaczynamy nerwowo
działać, wydaje się nam, że jak czego nie zrobimy to wszystko
się rozsypie, a tak nie jest., czasem wystarczy ufnie trwać na
modlitwie zamiast się miotać. Pan pokazał mi, że nie potrafię
kochać, prawdziwie, łagodnie, cierpliwie. Maryja jest takim wzorem,
Ona wszystkie słowa rozważała w swym sercu. Gdy postanowiłam się
zmieniać spotkałam w kościele siostrę zakonną, która
zaproponowała mi, że może mi towarzyszyć duchowo, to było takie
„przypadkowe spotkania”. Ta siostra powiedziała, że jeżeli nie
mam dobrych relacji z ludźmi, szczególnie z mężem, to nie mam też
dobrej relacji z Panem Bogiem.
***
Pod koniec studium biblijnego odkryłam książke MOC MODLITWY ŻONY.
Zrozumiałam, że wszystkie nasze sprawy mogę ufnie powierzać
NAJWYŻSZEMU, a On nie pozostanie obojętny. Zrozumiałam też, że
cokolwiek by się nie działo w naszym małżeństwie, ja mogę
pozostać wierna Bogu, Semper Fidelis, Pan Bóg będzie sądził mnie
z moich grzechów, a nie z grzechów męża. Nie warto zmierzać się
z problemami o własnych siłach, ani tracić energii na złoszczenie
się, Bóg mam moc przemiany tego, co wydaje się beznadziejne.
Módlmy się: Jezu Ty się tym zajmij
http://www.katolicki.net/index.php/modlitwa/modlitwa-jezu-ty-sie-tym-zajmij.html
opracowała M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz