Kilka dni temu prawie cały dzień spędziłam w towarzystwie osoby, która niemalże bez przerwy narzekała i użalała się nad sobą. Na nic zdały się próby zmiany nastroju. Na drugi dzień cała rodzina czuła się jakby ktoś wyssał z niej życie i zabrał cały entuzjazm. Pomyślałam wtedy, że ja czasami zachowuję się podobnie wobec mojego męża i teraz już chyba wiem jak on się czuje. Przyszło otrzeźwienie i przyrzekłam sobie, że nie doprowadzę się do takiego stanu. Jest to dla mnie jeszcze jedna motywacja aby wspierać mojego męża i dodawać mu skrzydeł zamiast je podcinać.
MW